czwartek, 16 lutego 2017

DYSLEKSJA I SPÓŁKA



Na początek małe wyjaśnienie:


Wielkimi krokami zbliża się czas mojego powrotu do pracy, co sprawia, że coraz częściej myślami już w niej jestem. Dlatego pozwoliłam sobie wysupłać na blogu odrobinę przestrzeni i wymościć w nim eleganckie miejsce na zakładkę pod tytułem offtop. Będziecie tu mogli znaleźć małe co nieco o tym, co aktualnie zaprząta mi głowę jeśli w temacie odmiennym niż AZS i skóra niemowlaka 😉 Dziś na warsztat idzie dysleksja.

Generalnie, jeśli chodzi o dysleksję, świat dzieli się na dwie części: jedni to ci, który na samo słowo dysleksja (albo dyslekcja) przewracają oczami i wygłaszają teorie o tym, jak to kiedyś tego nie było! Uczeń był leniwy, dostał dwóje, potem rodzic poprawił pasem i od razu brał się do roboty! Są jeszcze drudzy, którzy jednak wierzą w to mityczne (jak się wydaje) zjawisko, pochylają się nad nim z utrapieniem i próbują jakoś z tym współpracować.

Tej pierwszej grupie najchętniej odpowiadam, że owszem, kiedyś tego nie było, podobnie jak nie było dronów, Facebooka, teorii strun, smartfonów czy alergii. Pytanie tylko, czy jeśli ktoś tego nie nazwał wcześniej, to znaczy, że tego nie było (jak w przypadku teorii strun)? Czy może pewne występujące współcześnie zjawiska są ceną, którą przychodzi nam płacić za poziom życia, jaki udało nam się osiągnąć (podobnie jest z alergiami czy, nie przymierzając, z AZS). Mało tego, dam sobie uciąć rękę, że niejeden dyslektyk w przeszłości wylądował ze skutecznie podciętymi skrzydłami, zaszufladkowane jako głupek czy nieudacznik albo ofiara, bo nie wpasował się w kanon ówczesnych wymagań, a my straciliśmy przez to doskonałego fachowca, artystę czy humanistę... Tak, czy inaczej, jeśli jakiś nauczyciel lub lekarz wyskoczy z wyświechtaną za moich czasową teorią, najlepiej zmienić lekarza i nauczyciela. Taka moja rada 😉   

Zacznijmy jednak od początku:

Co to toto jest?


Otóż, trudności w uczeniu się (dysleksja dysgrafia, dyskalkulia, dysortografia) to specyficzne zaburzenia percepcyjno-motoryczne (czyli najprościej rzecz ujmując spostrzegawczo-ruchowe). Mikrouszkodzenia, które powstają w neuroprzekaźnikach, zaburzają współpracę różnych funkcji (pamięci, funkcji językowych, leteralizacji, percepcji wzrokowej, słuchowej, itp.). Generalnie chodzi o to, że bodźce odbierane są prawidłowo przez ucho bądź oko, jednak na linii oko-ręka coś sprawia, że nie mogą być odpowiednio przetworzone. 

➤ O trudnościach w uczeniu się możemy mówić w przypadku dzieci (a także dorosłych) w tak zwanej normie intelektualnej

➤Ponadto zanim zdecydujemy się na przebadanie dziecka pod kątem specyficznych trudności w uczeniu się, warto wykluczyć wady i zaburzenia fizjologiczne (np. wada wzroku w jednym oku może niekorzystnie wpływać na odczytywanie wyrazów czy zdań, wada słuchu może odbijać się na zrozumieniu treści, a wzmożone lub obniżone napięcie mięśniowe mogą wpływać na jakość pisma). 

➤ Trudności w uczeniu się diagnozuje się u dzieci, które potrafią czytać, pisać i przeliczać (problemy z czymś, czego dziecko się dopiero uczy są przecież czymś normalnym). W praktyce na ogół jest to czwarta lub piąta klasa szkoły podstawowej. Wcześniej poradnie psychologiczno-pedagogiczne nie formułują raczej takich opinii. Przyczyna jest bardzo prosta: tak jak na kursie nauki jazdy instruktor nie zabiera delikwenta na tor wyścigowy, tak od dziecka, które dopiero zaczyna przygodę z literkami, głoskami i liczbami trudno wymagać biegłości w tych dziedzinach. Normalne jest, że dziecko na początku przekręca głoski, pisze koślawo i połyka litery. Często zdarza się, że dzieci zapisują wyrazy tak, jak je słyszą i do pewnego etapu jest to normalne. Praktyka jednak czyni mistrza i z czasem takie kwiatki powinny zanikać. Zdarza się jednak (niestety i stety) coraz częściej, że do poradni trafiają już dzieci młodsze. W takim przypadku można zdiagnozować trudności w uczeniu się już na pierwszym etapie edukacji i najcześciej mówi się wówczas o zagrożeniu dysleksją.  

Jak toto rozpoznać?


Dysleksję i jej towarzystwo diagnozuje się w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Najczęściej wygląda to tak, że nauczyciel zwraca uwagę rodziców na dany problem i oni mogą (bo nie muszą) udać się z tym do poradni (wszystkie wnioski, formularze i inne dokumenty dostępne są na miejscu). W większości poradni czas oczekiwania na badanie jest dość długi i trzeba odczekać swoje (taki mamy klimat). Co powinno sprawić, że zapali nam się czerwona lampka?

➤ Powtarzające się problemy z głoskowaniem (mylenie głosek dźwięcznych i bezdźwięcznych, np. b-p, g-k, d-t, itp.) i sylabizowaniem. 
➤ Niestaranne kolorowanie i rysowanie (które nie wynika z pośpiechu, presji czy niechęci)
➤ Niestaranne pismo (a raczej brak postępów w doskonaleniu sztuki pisania)
➤ Nieprawidłowy zapis liter i cyfr (lustrzane odbicie, zapisywanie wyrazów tak, jak je słyszymy, np. chlep, itp.)
➤ Problem z zadaniami testowymi typu: łączenie w pary, dobieranie zakończenia do podanego zdania, itp.

Odbicie lustrzane

Skąd toto się bierze?


Na pewno nie z lenistwa 😉 Polskie Towarzystwo Dyslektyczne i AAP wskazują dwie przyczyny:

➤ Pierwsza to oczywiście genetyka, na którą raczej wpływu nie mamy, bo genów nie oszukasz. Warto jednak pamiętać, że w przypadku, gdy któreś z rodziców borykało się z trudnościami w uczeniu się, szanse, że ich dziecko również będzie mieć takie trudności, rosną. 

➤ Uszkodzenia neurologiczne powstałe w ciąży - wadomo, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu, ale ciąża to czas szczególny (nie choroba), więc warto zadbać o siebie i o maluszka. Czasem wystarczy z czegoś zrezygnować, czasem podjąć nowe działania 😉

➤ Uszkodzenia powstałe podczas porodu - często poród jest wolą nieba, a jego prawidłowość zależy od wielu czynników. Jeśli jednak ktoś zastanawia się nad cięciem cesarskim na życzenie, to warto tę decyzję dokładnie przeanalizować, ponieważ dzieci urodzone przez cc są bardziej zagrożone dysleksją niż te urodzone siłami natury.

➤ Zaniedbanie i pogłębianie nieprawidłowych nawyków - warto obserwować swoje dziecko i dbać o jego prawidłowy i zrównoważony rozwój motoryczny. Zapewniać mu (już w okresie niemowlęctwa) bodźce dostosowane do wieku i aktywnie spędzać czas (najlepiej wspólnie). Wszelkie zabawy manualne to zawsze dobra forma rozrywki 😊

Co dalej?


Dysleksja to nie wyrok. Mając opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej o trudnościach w uczeniu się trzeba dokładnie zapoznać się z jej zaleceniami.

➤ Dobra opinia poradni jest jak diagnoza lekarska - pozwala zrozumieć przyczyny i pokazuje, jak osiągnać poprawę (w tym celu trzeba zapoznać się z zaleceniami dla rodziców i nauczycieli/ wychowawców)
➤ Opinia poradni to nie paszport Polsatu. Nie pomoże zdać do następnej klasy, czy dostawać lepsze oceny w szkole (z resztą, czy naprawdę o to nam chodzi?). Pamiętajcie, że sam papierek nie załatwia sprawy. Jeśli chcecie poprawić komfort życia swojego dziecka, warto zastosować się do zaleceń w nim zawartych.  W końcu na szkole świat dziecka się nie kończy.
➤ Respektowanie zaleceń opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej to obowiązek zarówno dla nauczycieli jak i rodziców. Jeśli nauczyciel nie stosuje się do zaleceń, macie prawo tego od niego wymagać. Pamiętajcie również, że to samo tyczy się zaleceń dla rodziców 😉


Pamiętajcie!


➤ Dysleksja nie dyskwalifikuje. Jeśli dziecko ma stwierdzone trudności w uczeniu się, nie oznacza to, że dobre liceum, kursy czy studia nie są dla niego. Odpowiednio poprowadzone dziecko ma szansę odnaleźć się niemal w każdym zawodzie

➤ Dysleksja często idzie w parze lub jest mylona z innymi zaburzeniami (np. z zaburzeniami integracji sensorycznej, skrzyżowaną lateralizacją, nadwrażliwością, itp.)

➤ Jest akcja, musi być reakcja - już w następnym wpisie będzie o sposobach na wspieranie rozwoju motorycznego dzieci, co przydaje się jako profilaktyka trudności w uczeniu się 😊 Na tym blogu się nie użala, na tym blogu się działa 😉

Do poczytania:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz