Jakoś w połowie listopada, podczas wizyty kontrolnej u alergologa, pani doktor zaproponowała nam suplement diety, który swoim działaniem ma wspierać walkę z objawami alergii oraz atopowego zapalenia skóry. Latopic poznałam już wcześniej w internecie, ale myślałam, że to zwyczajny pic na wodę. Od jakiegoś czasu jestem bardzo sceptycznie nastawiona do wszelkiego rodzaju suplementów diety, którymi bombarduje mnie telewizja, radio i internet. Byłam sceptyczna nawet kiedy Sroka O zachęcała do testowania produktów z serii Latopic. Jednak kiedy lekarka zaproponowała nam wypróbowanie probiotyku Latopic, postanowiliśmy spróbować. Testowaliśmy ten produkt przez miesiąc. Przez ten czas zużyliśmy jedno opakowanie i obecnie mamy krótką przerwę.
W ulotce informacyjnej producent opisuje swój produkt jako dietetyczny środek spożywczy specjalnego zastosowania medycznego (nie wiem, jaką pozycję w nomenklaturze farmaceutycznej daje mu taka nazwa 😉). Brzmi zawile, ale generalnie chodzi o to, że jest to po prostu proszek do rozpuszczenia w wodzie lub mleku 😉. Dalej producent informuje nas o zawartości trzech szczepów żywych bakterii kwasu mlekowego z rodzaju Lactobacillus. Produkt może być stosowany u niemowląt (niestety nie jest wyszczególniona dolna granica wieku), dzieci i dorosłych jako uzupełnienie diety. Jego działanie wspiera pracę układu pokarmowego (zwłaszcza jelit), działa osłonowo i pomaga budować odporność (np. na niskie PH panujące w żołądku).
Poniżej spisałam kilka plusów i minusów, które zauważyłam w trakcie i po zakończeniu stosowania:
👍Cena nie jest wygórowana 😊 W naszej aptece zapłaciliśmy ok. 30 zł. W opakowaniu znajduje się 30 saszetek, więc wychodzi na to, że dzienny koszt kuracji to ok. 1 zł. Moim zdaniem cena jak najbardziej do ogarnięcia.
👍Działanie na układ pokarmowy zaobserwowaliśmy już po tygodniu. Już po tym czasie udało się poprawić pracę dzikowych jelitek (if you know, what I mean 😉).
👍Niestety nie wiem, jak smakuje przyrządzony płyn, ale Dzik nie marudził, więc wpisuję to jako plus.
👍Wyraźna poprawa stanu skóry. Tak naprawdę to trudno mi określić, czy to kwestia diety (a raczej wyeliminowania składników, które Dzika uczulają), odpowiedniej pielęgnacji czy stosowania właśnie Latopicu. Grunt, że działa. Wygląd skóry wyraźnie się poprawił i podczas stosowania preparatu nie doszło do wznowy 😊Odstawiliśmy preparat na tydzień i widzę, że pojawiają się nowe zaczerwienienia.
👎Albo ja jestem taką sierotą, albo proszek jest tak drobny że przy otwieraniu saszetki rozsypuje się na pół kuchni 😉
👎Słabo rozpuszcza się w wodzie czy mleku o temperaturze pokojowej. Żeby dobrze rozpuścić preparat płyn musi być ciepły.
👎Producent zaleca rozpuszczenie jednej saszetki w niewielkiej ilości wody lub mleka. Dzik nie ma problemu z piciem wody czy mleka z butelki, jednak dzieci, które są tylko na piersi mogą taki problem mieć.
👎Miałam mały problem z dostępnością tego preparatu, choć być może to tylko kwestia mojej apteki.
Z moich obserwacji wynika, że w naszym przypadku Latopic zadziałał. Zdaję sobie jednak sprawę, że cudów nie ma i najprawdopodobniej sam preparat niewiele by zdziałał samodzielnie. Uważam go raczej za wsparcie przy odpowiedniej pielęgnacji skóry i utrzymywaniu diety. Tak, czy inaczej zdecydowaliśmy z Kolegą Małżonkiem, że zakupimy kolejne opakowanie 😉
A Wy mieliście kiedyś do czynienia z tym preparatem? Sprawdził się?
Słyszałam, że za 80% naszego stanu zdrowia (zarówno przy infekcjach, jak i alergiach) odpowiedzialne są jelita, tak więc to możliwe, że Wam Latopic pomógł :) Nie próbowaliśmy tego probiotyku, ale nazwa jest mi znana. W pielęgnacji naszego malucha też zadziałaliśmy całościowo tzn. na organizm od środka (akurat nie probiotykiem) i na skórę od zewnątrz. Efekt był świetny, ale do teraz nie umiem powiedzieć co było kluczowe. Pewnie właśnie kompleksowe działanie :)
OdpowiedzUsuńCo zastosowaliście? Czytałam ostatnio o zwiększonej suplementacji witaminy D, ale nie wiem, jak sie to ma do niemowląt ;)
OdpowiedzUsuńA jak to było argumentowane z wit. D? Bo może chodzi po prostu o podniesienie odporności? Z tego co wiem, to ma to również znaczenie przy różnego rodzaju alergiach. My wit. D przyjmowaliśmy w standardowych dawkach tzn. do roku to jest chyba 400 jednostek, a po roku można zwiększyć dwukrotnie. Ostatnio na wykładzie lekarka wspomniała, że ostatnio zalecane dawki wit. D wzrosły, ale nie wiem jakie są w związku z tym dla dzieci?
UsuńA odnośnie tego co stosowaliśmy - to tak jak Wy odkryliście żyworódkę, my aloes - zarówno preparaty na skórę jak i do picia (tylko taki nieuczulający).
UsuńNo proszę, super :) Zobaczymy jak się rozwinie sprawa z żyworódką ;) jeśli nie po naszej myśli, na pewno sięgniemy po aloes :) Co do witaminy D to na organiczni.eu był niedawno wpis o różnych mazidłach i autorka pisała, że w przypadku wznowy ratowała się również zwiększoną suplementacją wit. D. No ale to osoba dorosła ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio nasz nowy alergolog gastrolog powiedział że zostały przeprowadzone badania, które wykazały ze w tym probiotyku nie ma kultur bakterii, które pomagają w walce z AZS :/ podobno to jedna wielka sciema... Kurde Kurczę a ja dałabym sobie rękę uciąć ze od kiedy podaje to jest lepiej :) No nic i tak bede podawać dalej hah
OdpowiedzUsuńOstatnio nasz nowy alergolog gastrolog powiedział że zostały przeprowadzone badania, które wykazały ze w tym probiotyku nie ma kultur bakterii, które pomagają w walce z AZS :/ podobno to jedna wielka sciema... Kurde Kurczę a ja dałabym sobie rękę uciąć ze od kiedy podaje to jest lepiej :) No nic i tak bede podawać dalej hah
OdpowiedzUsuńW ogóle by mnie to nie zdziwiło :/ U nas działanie było kompleksowe, bo uderzaliśmy z kilku stron na raz, ale też odnoszę wrażenie, że to nawet działa ;) W przypadku dorosłego możnaby się pokusić o efekt placebo, ale w przypadku niemowlaka?
Usuń