niedziela, 13 listopada 2016

AZS I CO DALEJ?


To nie będzie historia z cyklu Informacja o chorobie spadła na nas jak grom z jasnego nieba! czy Udostępnij i pomóż... Zupełnie nie. Owszem, diagnoza trochę nas zaskoczyła, ale chyba bardziej dlatego, że w tym temacie byliśmy ciemni jak tabaka w rogu ;) Teraz niby coś tam już wiemy, ale to wciaż chyba bardziej tak, jakby tą tabakę z rogu przenieśli gdzieś bardziej do przodu ;)

Jak już pisałam w poście powitalnym, o AZS u Dzika dowiedzieliśmy się podczas rutynowej wizyty u alergologa dziecięcego. Zaczęło się od tego, że Dzik się urodził i od już pierwszego dnia towarzyszyło mu COŚ. A to rumień, a to trądzik niemowlęcy, a to ciemieniuszka, a to potówki. Jednym słowem ciągle coś ;) Kiedy mój alergolog dowiedział się, że oprócz cudownych (wiadomo przecież) genów, nasz syn najprawdopodobniej otrzyma od nas w spadku również alergię wziewną od razu zaproponował kontrolne spotkanie z panią doktor. No niestety, tak to jakoś działa, że jak i matka jest uczulona i ojciec i w dodatku oboje na to samo, no to nie ma zmiłuj ;) A że doktora chora słucha, to poszliśmy. Przyznam, że czułam się trochę jak matka, która z powodu gila w nosie biegnie do lekarza, ale w końcu to inny lekarz kazał. 

I tak pojawiliśmy się w gabinecie pani doktor uskuteczniając taki trochę small talk. Że pan doktor zalecił, że my z mężem alergicy, że akurat Młody ma ciemieniuszkę, że ma odparzenia na łokciach i pod kolankami, co w sumie trochę jest dziwne, ale co ja tam wiem. W końcu to moje pierwsze dziecko, a teraz takie upały, to może zamiast na tyłku, dzieciom się odparzenia na rączkach i nóżkach robią... I wtedy lekarka przerywa mój nerwowy wywód i z uśmiechem mówi: 
Ja już stąd widzę, że to nie jest ciemieniuszka, proszę Pani.

I tak się zaczęło. Machina ruszyła ;) Najpierw dieta eliminacyjna, bo może to przez alergię pokarmową... Ale jednak nie. Wizyty, kosmetyki, leki, apteki, proszki, płyny, takie tam. Moja babcia się załamała, bo przecież jak to, takie maleństwo i taka choroba??

Stety, niestety ostatnio coraz bardziej popularna. Według AAD (American Academy of Dermatology) w krajach rozwiniętych nawet ok 20% dzieci przed drugim rokiem życia cierpi na atopowe zapalenie skóry. Co ciekawe, częściej ta przypadłość dotyka dzieci mieszkające w krajach o umiarkowanym i chłodnym klimacie. Na szczęście połowa z tych dzieci upora się z AZS przed ukończeniem trzeciego roku życia. Niestety te, którym się to nie uda są bardziej podatne na rozwinięcie dodatkowo astmy (takie buy one, get one free :( ). Niestety, AZS często idzie również w pakiecie z alergią wziewną, lub (tak jak w przypadku niemowląt) pokarmową.

Druga sprawa, że atopowe zapalenie skóry stało się swego rodzaju cool  i trendy. Teraz niemal każda skóra jest atopowa, a emolient, zupełnie jak kiedyś olejek arganowy, wygląda do nas z lodówki. Ale o tym to już w innym poście.

Tak czy inaczej, kiedy dowiedzieliśmy się, że Dzik jest atopikiem, nie zdewastowało to jakoś naszego życia. No bo właściwie po co się zamartwiać skoro są leki, kremy i szansa, że niedługo się z tym rozstaniemy? Pielęgnacja atopika nie zajmuje jakoś nie wiadomo ile czasu. Oczywiście ciężko jest patrzeć jak dziecko się męczy, kiedy wszystko je swędzi i rozdrapuje sobie czoło do krwi... Ciężko się wstaje kilka do kilkunastu razy w nocy, bo akurat jest wznowa i nagły atak swędziawki, ale inni rodzice i bez tego muszą wstawać. Bo księżyc, bo ciepło, bo zęby, bo tak.

Nie jest źle, nie trzeba wysyłać sms o treści Pomagam, ani nic z tych rzeczy :) Panujemy nad sytuacją :)


6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak sobie myslalam, gdzie podziala sie Megi. Pewnie kontempluje macierzyństwo a widzę ze masz szybki kurs poruszania się po azs. Chętnie poczytam bo moi na szczęście nie typowi atopowi ale jednak tez nie maja skorki jak pupa niemowlaka:) oleju kokosowego nie musze Ci przedstawiać, a jakbys chciala wydac majatek w aptece to sprawdzony mam lipikar AP i aderma exomega DEFI.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, teraz będziemy jechać na dwa fronty, bo Megi nie śpi ;) Lipikar znam, dostałam próbkę od dermatologa, ale oprócz ceny odstraszył mnie też jego skład (jak na taką cenę to myślę, że mogliby się bardziej postarać ;) ). Już niedługo napiszę, co u nas się sprawdza :)

      Usuń
    2. P.S. Dziękuję za tipy, jak będzie trzeba, to będziemy testować :)

      Usuń
  3. Rodzinne to u nas widać. Ja mam to cudo wywoływane roztoczami (na szczęście tylko jak jest ich dużo). Palce odpadają, rogowacenie skóry, takie tam atrakcje. Emolium i bawełniane rękawiczki na noc i po paru tygodniach wyglądam jak człowiek :) No, ale to u dorosłego to można...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za trzy miesiące powtarzamy testy i okaże się, czy to cudo przychodzi "z czymś", czy "tak o" ;) Za Emolium się nie łapiemy, bo skład mi się średnio podoba ;) A maść cholesterolową próbowałeś albo olej lniany?

      Usuń