poniedziałek, 26 marca 2018

CZTERY PORY ROKU, czyli jak się zmienia pielęgnacja

Parafrazując wielkiego klasyka polskiej muzyki rozrywkowej: “jak w porach roku Vivaldi’ego, zmienia się pielęgnacja atopika”. Dlaczego? Ano dlatego, że pogoda w dużym stopniu wpływa na stan naszej skóry i warunkuje działanie kosmetyków. Dlatego, na przykład to, co dobrze chroni skórę zimą, latem może ją zapychać. Z tej okazji przygotowałam dla Was zestawienie podsumowując dzikową pielęgnację w różnych stanach pogodowych. Załączcie sobie zatem Vivaldi’ego i lecimy!



ZIMA 

Dzień nasz zaczynamy od nawilżenia, czyli łyczek wody i krem nawilżający do ciała. U nas od roku Derma Eco Baby (i nie jest to wpis sponsorowany. Wciąż czekam, aż do mnie zadzwonią i zaoferują jakiś miły barter, ale niestety jakoś nie dzwonią. Jeśli natomiast macie coś co jest równie fajne, dajcie znać, chętnie poznam.). Szybko się wchłania, więc nie opóźnia akcji ubierania się. Natomiast przed wyjściem na dwór bejcujemy Dzika masłem shea. Jest tłuste, więc dobrze chroni skórę, nie ma w sobie wody, więc skóry nie zniszczy, a przy tym odżywia. Drugi komplet tych kosmetyków znajduje się w dzikowym żłobku i mocno wierzę w to, że panie z niego korzystają. Ponadto zimą czasem zdarza nam się smarować maścią z wyżej wymienionej firmy miejsca nadszarpnięte pogodą (czyli najczęściej policzki) albo potencjalne zarzewia nowego zapalenia. Wieczorem, po kąpieli standard - czyli masło shea na wilgotną skórę.


WIOSNA

Wiosną już bywa różnie, bo wiosną jest już trochę ciepło, ale jednak trochę zimno. Niemniej jednak, kiedy już się trochę ociepla i przechodzi zimny wiatr, rezygnujemy z masła shea na wyjścia. Czytałam, co prawda, że masło shea zawiera w sobie naturalne filtry przeciwsłoneczne, jednak są one mało stabilne przez co nie zapewniają dobrej ochrony przed słońcem. Pielęgnacja poranna i wieczorna pozostaje bez zmian.


LATO
Latem sytuacja się już klaruje. W naprawdę ciepłe dni rezygnujemy z tłuściochów i lepiochów na rzecz lżejszych preparatów. Latem masło shea używamy raz na jakiś czas wieczorem (chodzi o to, żeby dać skórze oddychać i nie obciążać jej za bardzo) , za to na stałe do repertuaru wchodzi nam krem z filtrem. W zeszłym roku postawiłam na dwa kremy, jeden z Momme , a drugi z Dermy. Sam krem uważam za ok, jednak po przeprawach z działem social mediów Momme odechciało mi się kupować jakichkolwiek produktów tej firmy. Derma natomiast oferuje krem z filtrem SPF 30, ale opakowanie jest tak duże, że korzystaliśmy z niego całą rodziną. Z resztą wybór należy do Was. Poza tym wiosną i latem często korzystaliśmy z dobrodziejstw żelu z aloesem. Koi swędzenie, działa przeciwbakteryjnie i łagodząco. Niestety ze względu na dużą zawartość wody nie nadaje się na chłodniejsze dni.



JESIEŃ
Jesienią, proszę Państwa, mamy analogiczną sytuację jak wiosną. Jest już trochę zimno, ale jeszcze trochę ciepło. Dlatego też stopniowo schodzimy z kremów z filtrem na rzecz masła shea. Podstawą dzikowej pielęgnacji jest krem nawilżający. Stawiamy na minimalizm, bo wtedy łatwiej jest wyeliminować ewentualne alergeny. Dodatkowo nie chcemy też zbytnio obciążać skóry małego atopika.


A jak wygląda Wasza pielęgnacja? Też macie swoje ulubione, sezonowe produkty?





P.S. Zdjęcia pochodzą z mojego prywatnego archiwum, jeśli chcesz je wykorzystać, napisz do mnie maila!